Rozmowa RNL: 'Trójka jest skazana na sukces' mówi Eugeniusz Smolar, vice-prezes d/s programowych Polskiego Radia
Co będziesz robił po wyborach?
Będę zajmował się pięcioma programami Polskiego Radia (PR).
Wybory nie zmienią układów personalnych w PR?
Nie. Szczycę się tym i myślę, że to poczucie zadowolenia dzielimy ze wszystkimi członkami Zarządu oraz dyrektorami programów, że wokół PR nie ma zawieruchy i jakiś szczególnych zarzutów politycznych. Odegramy swoją informacyjno-publicystyczną rolę w kontekście wyborów, natomiast personalnie nic się specjalnie po wyborach nie zmieni.
Jednak chodzą słuchy, że się na Ciebie 'zasadzają', bo Unia Wolności będzie miała coraz mniejsze wpływy.
Te słuchy nazywamy tutaj 'korytarzem'. Nie są to samo spełniające się proroctwa, a jedynie nadzieje niezadowolonych ludzi. Już wiele razy słyszałem różne opowiastki o sobie i o tym, co miałoby się stać z Polskim Radiem. Mówiono też, że Minister Wąsacz chciał zlikwidować PR i nic z tych prognoz, opowiadanych na korytarzach się nie ziściło. Ktoś, kto rozpowiada takie rzeczy nie zdaje sobie chyba sprawy, że PR jest publiczną instytucją państwową i żeby coś takiego tutaj się stało, wymagałoby konsensu bardzo wielu różnych sił, a na to się absolutnie nie zanosi.
Jaką rolę odgrywają w PR układy polityczne?
Odgrywają mniejszą niż się ogólnie sądzi. Rady Nadzorcze, Rady Programowe i Zarządy są wyłaniane w trybie politycznym. I właściwie na tym kończy się polityka. Reszta jest kwestą układów nieformalnych. Natomiast nie ma to charakteru systemowego i systematycznego. Cały czas przekonuję wszystkich w radiu, niezależnie, czy to jest na poziomie Zarządu, Rady Nadzorczej czy też dyrektorów programów, że powinniśmy jak najmniej bawić się w politykę, zgodnie z przysłowiem 'kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie'.
Jeżeli polityka nie odgrywa ważnej roli to dlaczego dyrektorem Trójki nie mógł zostać Grzegorz Miecugow? Mówię tu o kandydatach na to stanowisko, po kadencji Piotra Kaczkowskiego.
Trudno mi komentować sprawy aż tak personalne. Mianowanie dyrektora jest przywilejem Zarządu i dla kandydatury na dyrektora któregoś z programów trzeba zdobyć co najmniej trzy głosy w Zarządzie (w pięcioosobowym składzie). Jest to normalny układ w każdej wielkiej instytucji, nie tylko publicznej, ale także w konsorcjum prywatnym. Każda kandydatura musi przekonać do siebie co najmniej trzy osoby, a w związku z tym, że dyrektor programu jest osobą tak ważną to moim ideałem jest, żeby taka kandydatura uzyskała przychylność wszystkich członków Zarządu.
A jakimi argumentami przekonałeś Zarząd, że dobrym kandydatem na dyrektora będzie Michał Olszański?
Michał jest dobrym dziennikarzem i dojrzałym mężczyzną, mającym za sobą zarządzanie bardzo trudnym zespołem ludzi (był dyrektorem szkoły dla dzieci specjalnych). Ważne było też, że był to ktoś z Trójki, kto bardzo emocjonalnie i pozytywnie mówił o przyszłości tego programu.
I tym przekonałeś cały Zarząd?
Tak, wszyscy zgodzili się na jego kandydaturę jednogłośnie.
W Trójce rosną frustracje zespołu i spada słuchalność programu. Jak to skomentujesz?
Trójkę zawsze traktowało się jako oddzielny organizm w Polskim Radiu. Nawet w wywiadzie, którego udzielił Tobie Michał Olszański pada zarzut, że władza została wyprowadzona z Myśliwieckiej na Malczewskiego.
A nie została?
To jest pewnego rodzaju paranoja, ponieważ Trójka, podobnie jak wszystkie inne programy jest częścią Polskiego Radia S.A i pewne decyzje strategiczne nie są podejmowane na poziomie programu, a na poziomie Prezesów, Zarządu, Rady Nadzorczej, Rady Programowej czy KRR&TV. Poprzedni dyrektorzy, a mówię tu o początku lat 90., zabiegali o niezależność programu i ciągle walczyli z tzw. 'Malczem'. To rzeczywiście pozwoliło Trójce osiągnąć pewnego rodzaju niezależność duchową, natomiast nie wyszło na zdrowie, jeśli chodzi o funkcjonowanie programu w strukturach Polskiego Radia.
Szukamy winnych w przeszłości...
W moim przekonaniu to, co się stało z Trójką jest bezpośrednią konsekwencją tego, co się działo przez minione lata, zwłaszcza w momencie bardzo znamiennym dla losów Trójki. W latach 1993/94, kiedy bardzo poważnie zaczęła rosnąć konkurencja dyrekcja Trójki nie zauważyła, że wokół nich świat się zmienił. Oni wtedy uważali, że Trójka da sobie radę. Stało się inaczej. Pozwolę sobie zacytować Edwarda Miszczaka, mojego guru radiowego w Polsce, współtwórcy sukcesu RMF FM, który powiedział mi kiedyś, że 'gdyby w tych kluczowych latach (1994 -95) na czele Trójki stali ludzie, którzy znaliby się na robieniu nowoczesnego radia, mając do dyspozycji ten potencjał finansowy i kadrowy, która wówczas Trójka miała, to nigdy RMF i Radio Zet nie osiągnęłyby tego poziomu popularności jaki mają obecnie'. Trójka miała przecież niesamowite możliwości wypracowania takiej oferty programowej, która by spełniała wszystkie kryteria radia publicznego, a jednocześnie byłaby skuteczna z punktu widzenia utrzymania słuchaczy.
Powiedziałeś, że wiele decyzji strategicznych było i jest podejmowanych na poziomie Zarządu, Rady Nadzorczej, itd. Myślę, że obarczanie winą za niepowodzenia programu tylko tych, którzy robili Trójkę w przeszłości nie jest do końca w porządku. W tamtych czasach całe Polskie Radio, przyzwyczajone do pozycji monopolisty, nie było przygotowane do konkurowania ze stacjami komercyjnymi i nie reagowało na zmiany zachodzące na rynku.
Jest to zapewne prawda, ale biorąc pod uwagę zależności pomiędzy tzw. 'centralą', a dyrekcją Trójki, ta ostatnia cieszyła się ogromną niezależnością. Nie można powiedzieć, że w 'centrali' byli wtedy ludzie, którzy by takie nowoczesne radio potrafili robić, a na dyrekcji Trójki wymóc już wówczas niezbędne zmiany. Jednak nikt by nie musiał teraz sięgać po bardziej zdecydowane kroki, gdyby Trójka wystarczająco wcześnie podjęła wysiłek koncepcyjny i programowy, żeby dostosować antenę do swoich odbiorców, tych którzy zawsze jej słuchali czyli relatywnie młodych, dynamicznych, aspirujących w sensie finansowym jak i ambicji zawodowych.
Jaka według Ciebie powinna być Trójka 2001?
Program I jest największym programem informacyjnym w Polsce i tak jest postrzegany. Potwierdzają to badania, które pokazują też, że Program I odwojował od Zetki przeświadczenie, że jest głównym programem informacyjnym. Jest też programem, w takim szlachetnym sensie tradycjonalistycznym, czyli takim, który powinien przenosić przez pokolenia słuchaczy radia publicznego.Czym ma być Program III? Odpowiedź jest prosta. Powinien być radiem publicznym dla młodszego pokolenia, żeby nie walczyć z Jedynką o tego samego słuchacza. Dla młodszego pokolenia (20- 40) muzyka odgrywa bardzo ważną rolę, a Trójka była zawsze słynna z tego, że była radiem nowatorskim muzycznie i przyciągała młodsze pokolenie. Tylko, że to było w latach 70. i 80. Teraz jesteśmy świadkami, o czym się pisze w różnych publikacjach, że Trójka się zestarzała razem ze swoimi twórcami. W międzyczasie od stacji odeszły ogromne rzesze słuchaczy na rzecz radia komercyjnego, dlatego że nie odnalazły tych bodźców i tej satysfakcji, które znalazły gdzie indziej. Przed załogą Programu III przedkładamy proste zadanie - odzyskajcie słuchaczy, którzy z jakiś powodów odeszli do konkurencji. Dokonajcie analizy tego, co nadajecie i jak nadajecie, wyciągnijcie z tego wnioski i bądźcie konsekwentni w dalszych działaniach.
Do każdych zmian potrzebny jest dobry przywódca, a do takiego program ostatnio nie miał szczęścia.
Próbowałem współpracować z dyrektorem Kaczkowskim, który napisał kilka słusznych dokumentów dla Zarządu, ale nic z tego nie zostało zrealizowane na antenie. Przykro mi, że zrezygnował Michał Olszański...
... który zrobił 'tyle, ile mógł'?
Raczej 'zrobił tyle, ile chciał'. Michała Olszańskiego, którego rzeczywiście namawiałem do dyrektorowania, widziałem jako odpowiedniego człowieka na to stanowisko. Michał kocha Trójkę, był lubiany i ceniony w zespole.
Tylko, że to nie wystarcza.
Nie, bo jak się okazuje potrzebna jest ta determinacja i pragnienie odniesienia sukcesu dla przyszłości Trójki i dla własnej satysfakcji, którą w wywiadzie dla RNL wykazał Pan Kozyra. Wydaje mi się, że Michał Olszański doskonale wiedział, co trzeba zrobić w programie, ale gdyby miał to zrobić to konsekwencje dla Trójki i dla zespołu byłyby takie, których on już nie chciał ponosić.
Mówisz o zwalnianiu ludzi?
Nie. Otóż zmiana nie szła wystarczająco głęboko razem z zespołem Trójki, który się okopał na swoich pozycjach i nie wiadomo dlaczego uważa, co jest intelektualnie nie do przyjęcia, że to co robi jest najlepsze i lepsze być nie może. To jest propozycja nie do przyjęcia. Przez całe lata zespół Trojki był też zespołem źle zarządzanym. Tam się nie odbywały żadne zebrania dotyczące muzyki w programie. Każdy przynosił płyty, które lubił, grał co chciał, niezależnie od pory dnia i nocy i oczekiwał sukcesu. Nie istniała żadna myśl programowa. Istniało grono egocentryków, którzy uważali, że to co oni robią jest wspaniałe. Bez jakiejkolwiek weryfikacji ze strony słuchacza. Muszę powiedzieć, że pracowałem w wielkiej instytucji medialnej, bardzo konserwatywnej, jaką jest BBC, ale czegoś takiego w życiu nie widziałem.
Jednak odmłodzenie programu, które zapowiadaliście musiałoby się odbyć też z młodszym zespołem, bo ten, jak sam mówiłeś, zestarzał się z programem.
Nie mówię o odmłodzeniu, a modernizacji. Nie musieliśmy przecież wykonywać dramatycznych ruchów, bo nie jesteśmy komercją. To jest kwestia zmian rozłożonych w czasie, które dają szansę na odniesienie sukcesu. Tak to formułowałem wobec dyrekcji 'Kaczkowski-Legowicz' i wobec ostatniego zespołu 'Olszański-Kanownik-Husejnow'. Reszta była w rękach dyrekcji, ale jeżeli się okazuje, że zmiany które dyrekcja sama sformułowała przy pomocy współpracowników w programie nie zachodzą w określonym czasie to cały Zarząd zaczyna się denerwować.
Pytanie o to jaka Trójka będzie jesienią wiąże się z pytaniem, kto będzie nowym dyrektorem?
Rozmawiamy z kilkoma osobami, ale nie mogę jeszcze nic konkretnego powiedzieć. Nowy dyrektor sformułuje propozycje programowe, które nie będą mogły być bardzo odległe od tego, co zostało już zaakceptowane przez Zarząd, Radę Nadzorczą i Radą Programową PR. To ma być nowoczesna antena dla odbiorcy w wieku 20-49. I to jest do zrealizowania.
Podczas rozmowy z RNL Michał powiedział mi, że do 23 września pozostanie na antenie program 'Słoneczna Trójka, tak aby nowy dyrektor miał czas na opracowanie jesiennej ramówki. Michał uważa i Ty zdaje się też podzielasz tę opinię, że Słoneczna jest dużym osiągnięciem programowym Trójki.
Nie jest jeszcze ideałem, ale jest to program dzienny bazowany na playliście i na świadomości, że w ciągu dnia słuchacze nie są w stanie w sposób uważny śledzić tego, co się dzieje na antenie. To musi być radio towarzyszące, które zawalczy o popularność w ciągu dnia z konkurencją.
A na czym polega ten 'inteligentny wybór', który reklamujecie promując 'Słoneczną Trójkę w prasie?
Na większej ilości słowa, które odnosi się do trwałych wartości literackich, do kultury przeżywanej nie jako przypadkowy zbiór krótkich informacji czy ciekawostek, bo to robią inni. To co robi Słoneczna jest poważne w zamierzeniu, ale popularne w formie radiowej.
Tak sformułowany program, na wzór Słonecznej będzie oznaczał, że wiele osób pracujących teraz w Trójce nie będzie miało co tam robić.
Zarząd będzie musiał pomóc nowemu dyrektorowi, żeby zagospodarować tych wszystkich dziennikarzy, którzy być może będą się lepiej czuli w innych programach PR. Na pewno nie należy tego wykluczyć, że w nowej formule programu część ludzi już się nie odnajdzie. Trudno. Pracujemy w twardym świecie konkurencji i w samej Trójce jest wystarczająco wielu zdolnych, otwartych na rzeczywistość osób, które będą w stanie walczyć o sukces tego programu w przyszłości. Trójka jest skazana na sukces. Ale na pewno go nie osiągnie, gdy będzie szła do przodu z głową zwróconą wstecz.
Alina Dragan, RadioNewsLetter
|