list otwarty do Gazety Wyborczej
W ostatnim piątkowym dodatku do "Gazety
Wyborczej", Gazecie Telewizyjnej (24- 30.11.2000) Pan Piotr
Iwicki opublikował krótki tekst pt. "Trójka pod parą". Tekst
zaczyna się uczenie, wieszczym stwierdzeniem, że: "radio
publiczne ma spełniać szlachetną misję informacyjną, edukacyjną,
kulturotwórczą". Natomiast dalszy ciąg wzbudza poważne obawy
co do intencji wobec wymienionych powyżej ról radia publicznego
i elementarnej konsekwencji w myśleniu autora.
Z jednej strony pisze o wysoko postawionej
poprzeczce - niestety w chwili obecnej nie wiadomo komu,
bo kształt programu, czyli tzw. ramówka uwidacznia, że poprzeczka
z hukiem spadła. Pisze o wspaniałych ludziach, wśród których
nie wymienia najwspanialszych, no ale de gustibus ..., o
wiernych słuchaczach prawdziwej Trójki, czyli krótko mówiąc
tej która - oby nie ! - bezpowrotnie odeszła.
Z drugiej zaś strony o szybkim radiu komercyjnym,
czyli radiu dla nikogo, czy dodatku do reklam, spadku słuchalności
Trójki poniżej 10%, który i tak zdaniem autora jest atutem
w porównaniu ze wspomnianymi stacjami komercyjnymi, oraz
"równaniu w dół" w okresie sprawowania funkcji dyrektora
przez pana Piotra Kaczkowskiego, kiedy słuchalność - nomem
omen - wynosiła 13,5% (!) lub była wyższa.
Jak podała prasa z dnia 21-22.06.2000r.
(np. "Rzeczpospolita", "Życie") Pan Piotr Kaczkowski został
odwołany, a cytując "wymieniony" (który to termin kojarzy
się bardziej z rolką papieru toaletowego) z racji "spadku
słuchalności Trójki od początku bieżącego roku, przywiązania
do swoich racji i prezentacją muzyki dla starszego słuchacza".
Pan P. Iwicki, jako wyborny klakier nowej
dyrekcji w osobach: pana Michała Olszańskiego, który jest
zaledwie poprawnym dziennikarzem sportowym, z małym doświadczeniem
radiowym, w dodatku w niewielkim radiu komercyjnym (radio
Kolor) i niestety nie jest osobowością na miarę choćby wymienionych
przez autora (W.Mann, M. Niedźwiecki, M. Olejnik), oraz
pani Krystyny Kanownik, którą póki co wyróżnia jedynie wzrost,
broni stricte politycznej przepychanki, która z okazji tej
"wymiany" miała miejsce. Autor nie zadał sobie trudu doczytania
i zestawienia jak miały się postawione panu P. Kaczkowskiemu
zarzuty, do jego wypowiedzi w prasie na temat projektowanych
zmian, jak i do faktów, które na antenie miały miejsce,
jako konsekwencja tych zapowiedzi.
Zachłystuje się natomiast nowym cyklem
"Trzeci do pary", który jest wyjątkowo nieudacznym przykładem
złego antenowego gustu, braku twórczego, nie powtórkowego
myślenia, typowym przykładem walki o prymitywnego, pospolitego
słuchacza. Zupełnie nie nadaje się do radia publicznego
o wspomnianej kulturotwórczej roli, a do komercyjnego właśnie.
Pani Magda Umer powinna zafundować sobie radiową emeryturę,
bo jest nudna jak flaki z olejem, brak jej nowych pomysłów,
więc nicuje jedynie to, co już przenicowała do bólu. Poza
tym zupełnie mnie nie obchodzi to, gdzie i z kim była wczoraj
na kolacji.
Pan Wojciech Mann, równie nudny, co nonszalancki
wobec słuchacza, lansuje wyłącznie prawo do niepodważalności
swojego gustu muzycznego, co widać ma mu przysługiwać chyba
z racji mamuciego wieku, bądź faktu, że być może był "kolorowym"
kamratem pana M. Olszańskiego. Jednocześnie zachowuje się
żenująco, pozwalając wygrywać w durnych konkursach niedouczonym
łowcom nagród. No i odpowiadając na po pierwsze: nie mam
absolutnie przekonania co do jedynie słusznego wielkiego
powrotu jako kulturotwórcy, czy trójkowego tradycjotwórcy
- pana Jerzego Owsiaka.
Podobnie jak jestem przeciw całej plejadzie,
nowych, młodych, niestety nie zawsze zdolnych, za to bełkoczących
w iście owsiakowskim stylu. Niewiele ma to bowiem wspólnego
z informacją, edukacją czy kulturą. A na po drugie: te wielkie
"zmiany", to tylko nowa łamigłówka godzinowa dla części
ocalałych programów, które pocięto, skrócono, niektóre zlikwidowano,
na korzyść pasm "dyrektorskich". Zarzut prezentowania muzyki
tylko dla starszego słuchacza i konieczności jej odmłodzenia
okazał się papierowym wilkiem, bo właśnie m.in. cykl "Trzeci
do pary" pokazuje jak stare (czy rzeczywiście dla starych
słuchaczy ?) prezentuje się utwory. A równa w dół sam siebie
pan P. Iwicki, bowiem aktualnie cały program stał się miałki,
bezbarwny, nic w dziennej ramówce (poza porannym i popołudniowym
Zapraszamy do Trójki) jasno się nie wyróżnia, nawet reklamy
stały się mdłe i beznadziejne. Zniknął nastrój pewnego święta,
który towarzyszył słuchaczom, gdy włączali radio na swoje
ulubione audycje, a między nimi mogli wysłuchać pięknych
zapowiedzi koncertów tak w studiu im. A. Osieckiej (gdzie
one się podziały, bo są same powtórki ?), jak i salach całej
Polski, czy też różnych ważnych wydarzeń kulturalnych (choćby
wystawy w Zamku Ujazdowskim, Królewskim, czy Muzeum Narodowym),
za co nomen-omen nagrodę odebrał nowy dyrektor. Cóż jak
mówi stare przysłowie "łaska pańska na pstrym koniu jeździ".
Stwierdzenie autora jakoby Trójkowy Ekspres czy Połówka
Perfekcyjnej Płyty były li tylko blokami muzycznymi świadczy
jedynie o tym, że pan P. Iwicki Trójki słucha (-ł) nie w
tym wcieleniu. Trójkowy Ekspres był i jest programem słowno-muzycznym,
Połówka Perfekcyjnej Płyty - była - również, z bardzo ważnym
- właśnie - informacyjnym, edukacyjnym i kulturotwórczym
akcentem, czy to w formie wywiadu z prezentowanym wykonawcą,
czy przytoczeniu historii powstania płyty.
To w chwili obecnej - okrojona - stała
się programem muzycznym. Jedyna zbieżność ze sformułowaniem
o "równaniu w dół", jaka nasuwa się czytając słowa pana
P. Iwickiego, to skojarzenie z czasami jedynie słusznymi,
kiedy niepokornym (czytaj niepospolicie inteligentnym i
mądrym) fundowano przepaść niepamięci.
Pan Piotr Iwicki jakby miał mało kadzenia
nowej dyrekcji, to jeszcze uprasza ją o utrzymanie tradycji,
co jest żałosną hipokryzją. Mieni się wielbicielem Trójki,
sam widać, nie wie której, czy tej z pierwszych słów tekstu,
czyli "kulturotwórczej", czy koniunkturalnej i pasywnej,
jaką jest w tej chwili, do niedawna, najlepsza stacja polskiego
radia publicznego. Pan Piotr Kaczkowski, laureat Złotego
Mikrofonu '96 i tytułu Prezentera Wszechczasów, prestiżowej
nagrody przyznawanej przez gremia międzynarodowe, człowiek
dla którego radio nie ma tajemnic, guru pokoleń słuchaczy,
zostaje "oceniony" przez dziennikarza Gazety Wyborczej,
Pana Piotra Iwickiego jako "kiepski" w roli dyrektora.
Wprawdzie pisze, że szanuje pana P. Kaczkowskiego
jako dziennikarza muzycznego, ale zamieszczony tekst staje
się przewrotnym dowodem nie tylko na ewidentny brak szacunku,
ale i kultury. Ja bardzo szanuję pana Adama Michnika. Jednak
jako redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" wypada równie
kiepsko, skoro umożliwia druk tekstu "pomazany" wańkowiczowskim
kundlizmem ("szewc zazdrości biskupowi, że został prałatem").
Jeśli clou przemian ma stanowić powrót pana J. Owsiaka na
antenę, to można tylko pogratulować p. P. Iwickiemu krótkowzroczności.
Nowa ramówka wcale bowiem nie cieszy wieloletnich,
prawdziwych słuchaczy Trójki, czyli wielbicieli, bo nie
wnosi ona nic prócz bałaganu i rozczarowań. Bo jakaż rewolucja
przyciągająca słuchacza tkwi w zmianach godzin emisji lubianych
programów, by nie wspomnieć o zlikwidowanych: Książce tygodnia,
Muzycznej poczcie UKF czy Tonacji Trójki. Informacyjna,
edukacyjna i kulturotwórcza Książka tygodnia zastąpiona
popłuczynami w cyklu Trzymaj z nami (kolejny gniot) najlepiej
oddaje klimat zmian. Bylejakość i nonszalancki stosunek
do słuchacza wyziera z nieprostowanych, czyli fałszywych
informacji o czekających zmianach (w piątki Trójkowy Ekspres
miał zastąpić program z udziałem Moniki Olejnik i Grzegorza
Miecugowa).
"Król jest nagi" szanowny panie redaktorze,
bo gdy zasiadł na tronie spadająca słuchalność Trójki wynosiła
13,5%, dziś - jak pan był łaskaw napisać - wynosi poniżej
10% (swoją drogą nareszcie wiadomo dlaczego nie ma comiesięcznych
komunikatów, których jakoś pan P. Kaczkowski się nie wstydził
sprawując funkcję szefa). Król był nagi także w chwili namaszczania
go na tron, bo zarzucany spadek słuchalności Piotrowi Kaczkowskiemu,
nie był skutkiem jego "kiepskości", ani monotonności ramówki,
a zmiany częstotliwości Trójki z niskiej na wysoką. Trzeba
być wyjątkowo aroganckim, by świadomie przeoczając ten fakt,
pisać tekst o "Trójce pod parą". Dla mnie Trójka właśnie
parę straciła.
A przy okazji okazuje się też, że największą
wadą prawdziwych słuchaczy Trójki, jest dobra pamięć i umiejętność
łączenia faktów, co zupełnie obce młodym, którzy sądzą,
że przed nimi był potop, a po nich też będzie potop. Szanowni
szefowie Trójki, jeśli macie odrobinę przyzwoitości i szacunku
dla tradycji, której na razie nie tworzycie, a jedynie czerpiecie
z tego co nią przez lata się stało, oraz prawdziwego słuchacza,
złóżcie broń, póki czas, póki nie zginiecie od miecza, którym
wojujecie. O czym przypomina stała wielbicielka.
Joanna
joanna.grochowska@bg.wsp.czest.pl
|