Trójka
dołowana ("Nie", 5 lipca 2001 roku)
Misja "unowocześnienia i odmłodzenia"
radia realizowana przez wiceprezesa Polskiego Radia SA pana
Eugeniusza Smolara prowadzi do stopniowej jego komercjalizacji,
zaniechania wypełniania misji radia publicznego. Szczególnie
boleśnie odbija się to na "Trójce".
"Trójka" spełnia rolę konia pociągowego,
który musi zarabiać na siebie i na pozostałe programy
Polskiego Radia. W związku z tym nowa dyrekcja pod
dyktando pana Smolara stara się "uatrakcyjnić" ramówkę i "odmłodzić"
publiczność. Wiele ciekawych, niekomercyjnych programów
zostało zdjętych z anteny lub drastycznie ograniczonych
czasowo. Zamiast nich zaczyna przeważać papka muzyczno-słowna
strawna dla każdego.
"Trójka" i inne stacje Polskiego Radia
zostały postawione do wyscigu ze stacjami komercyjnymi,
w którym nie mają szans ze względu na obowiązki wynikające
z misji radia publicznego (propagowanie kultury wyższych
lotów, imprez i wydarzeń niekomercyjnych, publicystyka,
rozpowszechnianie muzyki dla koneserów).
Sytuacja w "Trójce" zmusiła do odejścia
wielu wybitnych dziennikarzy. Młodzi dziennikarze, którzy
nie zgadzają się z wizją dyrektora i prezesa,
są zniechęcani do pracy w "Trójce".
Pod koniec 2000 roku sytuacja była już
tak napięta, że nad odejściem z "Trójki" zastanawiał
się nawet Marek Niedźwiecki - wizytówka "Trójki" (w wywiadzie
udzialonym "Gazecie Studenckiej" z 20 marca 2001 r.).
Pod hasłem "Łapy precz od Trójki" prtestują wierni słuchacze
tego programu. Wśród nich i ja.
Z niepokojem oczekujemy następnych zmian
w "Trójce", które są zapowiadane pod koniec czerwca. Jak
zwykle słuchacze zostaną postawieni przed faktem dokonanym,
bez możliwości wypowiedzi na ten temat.
Marta Brzozowska
|