Tak się zastanawiam nad wczorajszą przypowieścią o faryzeuszu, nazwijmy go A, który miał zasługi, i celniku, nazwijmy go B, który ich nie miał. Dlaczego ten drugi został usprawiedliwiony jako pierwszy (nigdzie nie napisano, że ten pierwszy został potępiony lub nie został usprawiedliwiony potem)? Spytałbym, na czym polegała zasługa B, gdyby nie to właśnie, że przecież B zasług nie posiadał. Za to A miał ich mnóstwo. Pościł, dawał dziesięcinę i w ogóle można się domyślać, że zachowywał wiele przepisów, których i tak się nie dało wszystkich zachować.
Mam tutaj za to takie dwie małe wskazówki. Po pierwsze św. Jan (a może któryś z jego uczniów) w liście pisze: „Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy” (1J 1,8). Nie da się więc nie grzeszyć, bo gdyby się dało, można by powiedzieć, nie kłamiąc przy tym, te słowa: „nie mam grzechu”. A przecież powiedzieliśmy już sobie, że to by było kłamstwo. Człowiek zwany A nie mógł więc nie grzeszyć – nie był w stanie.
Tak więc zarówno A jak i B są grzesznikami. Zdaje się co prawda, że z B jest grzesznik większy, czemu by nie. Nie bez powodu przecież tacy jak A byli wielce szanowani, a tacy jak B – pogardzani.
Po drugie jednak, Jezus powiada pewnego razu, będąc na terenie świątyni, kapłanom i starszym ludu: „Celnicy i nierządnice wejdą przed wami do Królestwa Bożego” (Mt 21, 31). Dlaczego?
Człowiek zwany przez nas B mówi tyle co „nie potrafię nie grzeszyć, zbaw mnie mimo to”. O ile „zbaw” to znaczy „uratuj” to nawet słowa „mimo to” są zbędne. Lepiej brzmi: „nie potrafię nie grzeszyć, ratuj mnie”. Mówiąc te słowa, przyznaje Bogu rację, bo przecież, gdyby powiedział odwrotnie, skłamałby. Czy też raczej Bogu by kłamstwo zarzucił.
I jaka w tym B zasługa? No właśnie żadna. A jaka A zasługa? No właśnie wielka. Tyle że to B odchodzi usprawiedliwiony. A A? Mam nadzieję, że prędzej czy później też, choćby miałoby się to stać w ostatniej godzinie, tuż przed końcem dniówki, jak w przypadku niektórych robotników winnicy pewnego właściciela (Mt 20, 16).
Jest nadzieja, kochani A 🙂