Zaczął się nowy rok. Mamy Adwent. Ziemia, Słońce i cała reszta Układu Słonecznego ciągle kręcą się wokół wspólnego środka ciężkości, wbrew zabobonnemu programowi indoktrynacji państwowej, w której przecież nie o dociekanie chodzi, lecz siłą rzeczy o wtłaczanie czegokolwiek. Byle jakoś wyglądało i nie przypominało programu konkurencji. Tę by się akurat chętnie zgilotynowało, ale gilotynka jako francuska też jest raczej passe. Sprawdzi się pewnie stara dobra kulka w łeb. Militarne oddziały dla właściwego ministra już się formują.
Jest więc Adwent. Jak to kalkują księża, co to się mają za kapłanów bardziejszych niż reszta Kościoła, Adwent – czas radosnego oczekiwania. Chodzi o to tylko, że radosnego, a nie pokutnego, jak jeszcze niedawno myśleli. Powtarzają sobie dla utrwalenia. Ale już pojawiają się kolejne dopowiedzenia: adventus to przyjście. Podkreślmy: nie nadchodzenie, lecz PRZYJŚCIE. Już nie czekamy. Raczej witamy!
W mediach nowy sondaż. Komu najbardziej ufają Polacy. Myślą Państwo, że straży pożarnej? Może chociaż policji, służbie zdrowia, nauczycielom, urzędnikom administracji terenowej? Adwokatom chociaż, co to owację na stojąco prezesowi Rzeplińskiemu urządzili? No właśnie nie. Prezydentowi Dudzie. A następnie innymi premierom i ministrom? Dlaczego akurat im? Pewnie tak jak w Familiadzie – odpowiedzi typu „Owsiakowi” się nie liczą, bo są nie na temat.
Zaczął się nowy rok. Liturgiczny oczywiście. Wczoraj. Jeśli chodzi o ten kalendarzowy, dwa tysiące szesnasty, to dziś jego 333 dzień, a do końca zostały jeszcze dni 33. Zapamięta ten dzień dobrze Paweł Sołtys z radiowej 3 (słownie: Trójki). Właśnie dziś nowa władza zwolniła go z pracy dla niej (bo przecież już nie dla publiczności; te media od dawna publiczne już nie są). Powinien być dumny. Gratulujemy, Panie Pawle.
Gratulujemy, Narodzie.