Sytuacja geopolityczna jest ciągle ta sama, czyli napięta, tyle tylko, że zmienia się tego napięcia nasilenie, żeby nie powiedzieć natężenie, a też uniknąć słowa poziom. Te dwa sformułowania za bardzo kojarzyły by się z elektroniką i elektrycznością w ogóle, a w szczególe z zagadnieniem opisywanym przez prawo niejakiego Ohma, a przecież nie w tym rzecz. Rzecz w tym, że dobro moralne względem metafizycznego jest jak pochodna matematyczna, a nie tylko jak coś, co od czegoś innego pochodzi w sposób ogólny, potoczny, niezbyt sprecyzowany. To dygresja, ale dzisiejsze podsumowanie składa się z samych dygresji. Od tego dziś nie uciekniemy.
Sprawa druga jest taka – i to również jest dygresja – że w wydychanym przez noc powietrzu przez człowieka przejedzonego wykryto 1,3 kilograma utlenionej masy.
O napięciu piszemy nie pierwszy raz. Co najmniej drugi. Widać, coś jest na rzeczy – być może obiektywnie w otaczającym nas świecie lub zaledwie subiektywnie w naszych głowach. Ale jeśli w naszych, a nie tylko w mojej, to zauważmy, że subiektywność nabiera rozmiaru inter.
Pojęcie napięcia odnoszące się do geopolityki zbliżone jest do tego z kolei pojęcia fizycznego, który jednym słowem opisuje wynik działających sił wielu na ciało. Siły te mogą ciało rozciągać (napinać), lub działać w kierunku odwrotnym, ciało ugniatając. Wypadkową tych działań jest tak zwana siła wypadkowa. Jak widać, pojęcie to jest szersze od pojęcia napięcia.
Na II Festiwalu Mikołaja z Koźla zwróciliśmy uwagę na parę lapsusów, ale też świetny zespół muzyki dawnej Jerycho.
Można się dogadać z każdym, dopóki się nie politykuje. Albo szerzej – dopóki się nie ideologizuje. Być może to jeden z obszarów, które dotyka ewangeliczne (dobronowinowe) zapewnienie Jezusa, że „kto nie przyjmie królestwa Bożego jak dziecko, ten nie wejdzie do niego”. Bo dzieci nie ideologizują.
Może warto nosić telefon przy sobie, by nie narażać innych na uporczywą melodię alarmu.