NIE WIEM, gdzie i kiedy miałby Sokrates te słowa wypowiedzieć albo przynajmniej gdzie je zapisano. Mam za to wrażenie, że świat im bardziej sceptyczny, tym bardziej swego rodzaju kult niewiedzy uprawia. A że Sokrates na piedestale postawiony został jako najmądrzejszy z filozofów, w pochwale ignorancji lubimy chyba się na niego powoływać. Tym bardziej, że wypowiedź ta wewnętrznie sprzeczna, brzmi bardzo efektownie, no i pasuje nam nie tylko treścią, ale i formą.
Sceptycy zawsze lubili paradoksy, bo te wytrącają przecież oręż z rąk dogmatykom. To nic, że sceptyk jest dogmatyczny w swym niedowierzaniu – tym lepiej dla niego. Tym bardziej, że zawsze stanowczo może zaprzeczyć. A dogmatyk nie może. Czy może? No nie wiem.
Tymczasem w słowach Sokratesa, tych chyba najbardziej zbliżonych do tych, które tak lubimy mu przypisywać, brakuje tego kluczowego stwierdzenia „wiem”:
(…) Bo z nas dwóch, żaden, zdaje się, nie wie o tym co piękne i dobre, ale jemu się zdaje, że coś wie, choć nic nie wie, a ja, jak nic nie wiem, tak mi się nawet i nie zdaje. Więc może o tę właśnie odrobinę jestem od niego mądrzejszy, że jak czego nie wiem, to i nie myślę, że wiem.
(Platon, Obrona Sokratesa)