O języku Tomasza Lisa dziś ani słowa, ale słów kilka o oku ks. Bonieckiego. Gwóźdź w jego oku nie będzie jednak – jak chcieliby pewnie niektórzy – gwoździem programu. Jeśli już, to stanie się raczej gwoździem do trumny naszej audycji, która z racji Międzynarodowego Dnia Tolerancji ładna nie będzie. Z definicji toleruje się bowiem to, co się nam NIE podoba. To, co uważamy, za nieestetyczne, niedobre, błędne. Z podstaw inżynierii wiadomo, że tolerancja błędu mieści się w jakimś określonym przedziale, załóżmy plus minus 0,1%. Wynika to z niedokładności przyrządów pomiarowych, a także z ułomności ludzkiej. Jest z założenia niemożliwe urzeczywistnienie projektu, w którym tolerancja błędu jest zerowa. Również jednak prawo przyrody mówi, że tolerancja nie tylko bezgraniczna, ale po prostu większa od dajmy na to jednego procenta, zbudowaniu czegokolwiek się nie przysłuży, a wręcz przeszkodzi. O tym, że chrześcijaństwo głosi nie tolerancję, lecz miłosierdzie, bo bliźniego, a zwłaszcza nieprzyjaciela, należy kochać a nie jedynie tolerować, często powtarzają uczeni w Piśmie, dziwnym trafem usprawiedliwiając tym samym stosunkowo często przemoc ku tym bliźnim dla ich dobra skierowaną. Strzeżcie się uczonych w Piśmie – powiadał Jezus. To właśnie im, a nie nieszczęsnym grzesznikom, których przyszedł zbawić, zarzucił, że mają diabła za ojca.
do usłyszenia o 22.00
TW szaman