Nie wchodzi się, bo co? Bo ktoś tak powiedział, nakazał, wymyślił? Bynajmniej. To nie jest imperatyw. Nie trzeba sobie robić z tego ani zabobonu, ani też niepozornej zasady. Do tej samej rzeki nie wchodzi się dwa razy zwyczajnie dlatego, że jej już drugi raz nie ma. Takie są fakty. Po prostu. Tej rzeki nie ma nie tylko po roku, kiedy jej woda spłynie do samego morza, a teraz plynie w tym korycie woda zupełnie inna. Jej nie ma od razu – bo z chwili na chwilę zmienia się wszystko. Z chwili na chwilę – aż chciałoby się powiedzieć „w jednej chwili”. Czy rzeczywiście może coś zmienić się w jednej chwili? Chwili nie ma – jest tylko zmiana. Nie ma TERAZ. Jest tylko przeciekanie między palcami.
Przynajmniej według ciała. Ale czy według ducha? O tym chyba Heraklit nie wspominał.
PS. Pamiętajmy jednak, że o cynizm się ocieramy, kiedy krzywdę komuś wyrządzoną usprawiedliwiamy słowami „przecież wszystko się zmienia, musisz odnaleźć w tym dobro”. Jest to ten sam rodzaj cynizmu, który przykładowo bije z napisu nad bramą obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu: „praca czyni wolnym”.