Zgodnie z zapowiedziami, na prawie-zakończenie 13. Festiwalu Filmów Kultowych, w katowickim kinoteatrze Rialto wystąpiła grupa Voo Voo. W składzie zabrakło pana Mateusza Pospieszalskiego, ale pozostali panowie i tak dali sobie radę znakomicie. Tym bardziej, że z zespołem zagrał na harmonijce pan Bartek Boruta Łęczycki, urozmaicając tym samym brzmienie.
Nagłośnienie było kiepskie – przynajmniej w porównaniu z zeszłotygodniowym występem Lecha Janerki, kiedy to można było delektować się każdym dźwiękiem i każdym wyśpiewywanym słowem. Tym razem tego ostatniego zabrakło. Może i ma rację pan Wojciech Waglewski, gdy mówi, że jest lepszym gitarzystą niż wokalistą, nie oznacza to jednak, że gitara ma zagłuszać jego śpiewanie.
Miło było i tak.
(fot. Nina)