|
list Mirosława Hardka do Ministra Lecha Nikolskiego
Szanowny Panie Ministrze!
List ten kieruję do Pana nie mając śmiałości zabierać cennego
czasu pańskiemu Pryncypałowi, powodowany jednak nadzieją, że zawarte
w nim argumenty we właściwym czasie dotrą do właściwych uszu.
W kwietniu swoje 40. urodziny obchodzić miała radiowa "Trójka".
Miała. Dzisiaj, dwa lata po rozpoczęciu nieudolnej reformy
programowej umiera. Stacja nadająca na tych samych częstotliwościach
niczym już nie przypomina wspaniałego radia z czasów swej
świetności.
Przez 38 lat swego istnienia Program III Polskiego radia
wypracował własny, niepowtarzalny styl. Nie celował w gładki i łatwy
przekaz, nie schlebiał prostym, niewyszukanym gustom, nie ulegał
chwilowym, płaskim modom. W zamian za to dorobił się dużego grona
słuchaczy, którego stacji tej mogłaby pozazdrościć niejedna
konkurencyjna rozgłośnia radiowa. Słuchaczy określanych, bez
przesady, przymiotnikiem "wierny". "Trójka"
to była niezwykła radiostacja serwująca swym słuchaczom repertuar
muzyczy z górnej półki prezentowany przez największych
fachowców Polskiego Radia, wyważone słowo, wysmakowaną
rozrywkę, najświeższą informację nie tylko ze świata polityki, ale
również kina, teatru, czy sztuk pięknych.
W czerwcu 2000. roku nastąpił koniec. Zarząd Polskiego Radia SA
uznał najwyraĽniej, że trzeba położyć kres prężnie działającej
stacji, pożegnać (czyt. przepędzić) słuchaczy, upodobnić się do
stacji komercyjnych i zrobić ukłon w stronę "młodzieży"
(dziwne to, bo "Trójka" zawsze do młodzieży - może
nie tej spod budki z piwem - trafiała). Trzeba niezwykłego tupetu i
arogancji zarządzających, aby rezygnować jednym ruchem z osobowości
radiowych, ludzi - instytucji, audycji z wieloletnimi tradycjami,
głosów rozpoznawalnych przez tak duży odsetek sluchaczy,
że wszędzie na świecie uznaje się to za ewenement. Rozprawa z ludĽmi
zakończyła się również usunięciem z anteny autorskich
programów, zniknięcie wielu styli muzycznych (jazzu, folku,
poezji śpiewanej, muzyki elektronicznej, bluesa). Wykastrowane
niedobitki programów tworzących kiedyś potęgę uchowały się
się w szczątkowych formach w póĽnych godzinach nocnych. W
godzinach dostępnych dla słuchaczy została jedynie oklepana muzyka
"środka" grana ze wszechobecnej w radiach komercyjnych,
wygładzonej playlisty, miałkie pogaduszki o Maryni - i to nie całej -
oraz strzępki informacji o wszystkim i o niczym porozrzucane po
całodziennej ramówce jako, że podobno, obecny słuchacz nie
jest się w stanie skupić na więcej niż 3,5 minuty.
Upadek klasy stacji przenosi się bezpośrednio na tzw. słuchalność.
Obecna, oceniana na 5% niewiele już wystaje ponad poziom błędu
statystycznego. Mała słuchalność, to również nikłe wpływy z
reklam. Właściwie w "Trójce" reklamuje się tylko
Polskie Radio (głównie z nowowydanymi płytami z muzyką,
jaką - o ironio - dopiero co usunięto z anteny) i Daewoo (czyżby
Zarząd gwałtownie wymieniał park samochodowy i to na samochody tej
marki?) jakimś koszmarnym krzykiem naśladującym panią Hankę Bielicką,
bez odrobiny poczucia smaku. Co będzie dalej? Nikt tego nie wie,
Zarząd ma nadzieję, że będzie lepiej, choc pojawiają się również
głosy zdecydowanie sceptyczne).
A czyją matką nadzieja wiedzą wszyscy.
Szanowny Panie Ministrze!
W maju bieżącego roku upłynęła kadencja Zarządu Polskiego Radia
SA, a więc i osób odpowiedzialnych za to, co dzieje się w
"Trójce". Ustępujące władze Radia powinny rzetelnie
zdać rachunek ze swych osiągnięć - a wedłuch swych własnych słów
"Kierownictwo Polskiego Radia S.A. bierze na siebie pełną
odpowiedzialność za osiągnięcia programowe wszystkich anten PR SA,
stan finansów, ocenę pracowników...") \.
Mniemam, że to sprawozdanie zostanie ze zrozumieniem przyjęte.
Pozostaje mi mieć nadzieję wśród działaczy i sympatyków
SLD uda się znaleĽć właściwych kandydatów na zwalniane
stanowiska, ludzi, którzy posiadać będą wiedzę o
funkcjonowaniu kierowanej przez siebie firmy, nie zaś tragicznych,
niespełnionych amatorów, którzy nieszczęśliwym
przypadkiem, w wyniku politycznych układów ze
skompromitowaną koalicją nieudaczników, obdarzeni zostali
władzą, która ich przerosła. Mam nieustannie nadzieję, że
deklarowana szeroko w zeszłorocznej kampanii wyborczej chęć
zastąpienia amatorszczyzny fachowością nie była jedynie czczą
obietnicą, że my, elektorat (ten, obecny wśród słuchaczy
Polskiego Radia), liczymy się dla SLD dłużej, niż w ciągu dwóch
miesięcy kampanii wyborczej, i przynajmniej, na równi z
doraĽnymi układami na scenie politycznej. Ktoś, wreszcie, nie
zniechęcony beznadzieją i bezsilnością, pozbawiony uczucia, że jest
jedynie "wyborczym mięsem armatnim", będzie musiał pójść
do wyborów w 2005 roku. A wprowadzenie nowych ludzi do Zarządu
P.R. SA, choćby i przy wsparciu Premiera oraz dużym szumie
medialnym z pokazaniem palcem - a jest co pokazywać - winnych wraz z
ich dokonaniami raczej wizerunkowi SLD może pomóc, niż
zaszkodzić.
Mając zaszczyt
pozostać z wyrazami szacunku
Mirosław Hardek
|
|