|
Salony Jerzego Iwaszkiewicza
Fragmenty z Vivy majowej - nr 9/2002
Życie towarzyskie, bale, bankiety trochę przycichły, ale rozkwita za to życie publiczne. Oplakatowano Warszawę klepsydrami, że po 40 latach zmarla radiowa Trójka. Odbył się pochód przez miasto z symboliczną trumną.
Protesty przeciwko zmianom w Trójce trwają od dawna. Nie zdarzyło się w historii radia, aby stuchacze tak bardzo identyfikowali się z programem. Słuchacze protestują przeciwko przerabianiu kultowego radia, na którym pokolenia uczyły się dowcipu i dystansu, na nieudolną kopię stacji komercyjnych.
Nic nie jest dane na zawsze, poza posłem Pękiem, więc zapewne i w Trójce zmiany są potrzebne. Zdumiewa wszakże ich sposób i zakres. W rozgłośni panuje atmosfera jak na przesłuchaniu u prokuratora rejonowego, każdy czuje się zagrożony stratą pracy. Znane głosy usuwane są z anteny. Zastosowano metodę pożaru prerii, aby już nic, nawet głosy nie kojarzyły się z dawną Trójką. Kuba Strzyczkowski, który jak nikt inny potrafi rozmawiać ze słuchaczami, został zdjęty z "Zapraszamy do Trójki" i usłyszał, że program nie potrzebuje indywidualności. Zabiera się głos Piotrowi Kaczkowskiemu, który jest w radiu instytucją. Faktura intelektualna programu to obecnie rozważania, jak szybko chodzi ślimak albo ile włosów mieści się na łysej głowie.
Radio, szczególnie takie jak Trójka, jest częścią ogólnej kultury, tymczasem zarząd radia uzurpuje sobie monopol na mądrość, przerabiając ten program na maszynkę do wydawania głosu. To zupełnie tak, jakby "Kabaret Starszych Panów" przerobić na Festiwal Piosenki Żołnierskiej w Kołobrzegu.
Zapytaliśmy Ryszarda Miazka, prezesa Radia, dlaczego tak się dzieje, dlaczego kasuje się między innymi "Powtórkę z rozrywki" (przenosząc prawie na noc) program jakiego nikt poza Trójką nie ma i mieć nie będzie, bo jest to historia polskiego kabaretu. Pan prezes byt łaskaw odpowiedzieć, że zmiany są konieczne, bo jak długo można się śmiać z odgrzewanych dowcipów. No i jesteśmy w domu, czyli w czasach, kiedy radiem zarządzają ludzie, którzy nie rozróżniają odgrzewanego dowcipu od historii kabaretu. Zaczyna to być zresztą dość typowe. To jest także przejaw zanikającej kultury. Polityczne wiatry wyniosły wielu na posady i od razu uwierzyli, że umieją latać.
W niedzielny poranek, na żywo w rozmowie z Wojciechem Mannem, smaczny wykład o swoich niespełnionych orgazmach wygłosiła Manuela Gretkowska. Nawet Mann zgłupiał.
JERZY IWASZKIEWICZ
|
|