List do pana posła Jana Rokity
Joanna Grochowska, 17 kwietnia 2003
Szanowny Panie Pośle!
W kwietniu 2001 roku zwróciłam się do Pana Posła z prośbą o poparcie listu otwartego, do Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Juliusza Brauna, dotyczącego niekorzystnych zmian, jakie mają miejsce od czerwca 2000 roku na antenie Programu III P.R., który zobowiązany jest do realizacji - Konstytucją gwarantowanej - kulturotwórczej misji radia publicznego.
Pan Poseł był łaskaw złożyć swój podpis pod moim listem. Wprawdzie nie doczekał się on żadnej odpowiedzi, a pacyfikacja "najlepszego eteru w kraju", postępuje wprost proporcjonalnie do ignorancji i pychy jej włodarzy, to my słuchacze "starej" Trójki nadal wierzymy, że nastąpi zwrot we właściwą stronę i nadal szukamy sprzymierzeńców w naszej determinacji w działaniu na rzecz obrony Programu III.
Jeśli, w chwili Pańskiego ogromnego zaangażowania w postępowanie wyjaśniające aferę Rywina, zwracam się z prośbą o pomoc, to czynię tak dlatego, że poruszany temat ma bezpośredni związek z zeznaniami członka KRRiTu Włodzimierza Czarzastego, byłego przewodniczącego Rady Nadzorczej P.R., który ponoć bardzo wiele "zrobił" dla realizowania misji radia publicznego, a przynajmniej tak twierdził w swoich pełnych samouwielbienia wywodach.
Bardzo trudno to zauważyć na antenie TrUjki (nazwa Programu III "obowiązująca"
od czerwca 2000 r., czyli od momentu wprowadzania "reform", po odwołaniu ze stanowiska Piotra Kaczkowskiego), a szczególnie od chwili objęcia funkcji dyrektora przez Witolda Laskowskiego.
Natomiast faktem niezbitym jest, że Włodzimierz Czarzasty nie odpowiedział na żaden list skierowany do Niego w tej sprawie, tym samym nie zrobił więc nic w kierunku faktycznej obrony misji i realizacji zadań, jakie przed Radą Nadzorczą P.R., Zarządem P.R. i KRRiTem stoją, postulowanych przez słuchaczy od czerwca 2000 r.
Za to zauważalne jest drastyczne obniżenie poziomu programu i rezygnacja
z kulturotwórczej roli radia w kształtowaniu młodych pokoleń, w imię zaspokajania prymitywnych gustów i ścigania się z mediami komercyjnymi o reklamodawców, przy równoczesnym korzystaniu z abonamentu. Ściganie w słupkach słuchalności (czemu przeczył Włodzimierz Czarzasty) jest dostosowywaniem się do poziomu mas, a nie podnoszeniem poprzeczki dla zachowania poziomu radia publicznego.
Audycje autorskie będące do czasu "reformy" podstawą Trójki i jej wielką siłą, zostały zlikwidowane lub zepchnięte w czas dla nietoperzy, co w rzeczywistości oznacza ich niebyt.
Zlikwidowanie bloków tematycznych, poćwiartowanie pasm kulturalnych, lansowanie głupawych amerykańskich powieści, skrócenie Informatora Ekonomicznego, przeniesienie reportaży na porę nocną, każą zapomnieć o edukacyjnej roli radia utrzymywanego
z pieniędzy obywatela.
Natomiast zatrudnienie "jedynie słusznej" Jolanty Pieńkowskiej, to bezpardonowe upolitycznienie stacji i manipulacja informacjami, która z kolei stała się przyczyną odejścia dziennikarzy serwisowych.
Ubarwianie politycznych dyskusji w ramach Pulsu TrUjki, muzyczką z playlisty, czyni z tej audycji jej własną karykaturę, którą trudno traktować poważnie.
W powyższym kontekście pozwalam sobie prosić Pana, by był Pan łaskaw zapoznać się z odpowiedzią Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, Jana Czekaja, do którego zwróciłam się w sprawie zbadania niegospodarności Polskiego Radia i wydatkowania na jesienną kampanię reklamową niebagatelnych kwot, jak mi się zdawało, z publicznych pieniędzy.
Kampanię tak naprawdę antyreklamową, nieprofesjonalną i będącą plagiatem innej,
przeprowadzoną niejasnymi ścieżkami unieważnianych przetargów, o śmiesznie wąskim zasięgu.
Otrzymana (załączona) odpowiedź, jest dla mnie kuriozalna i uświadamia, że póki co w Polsce nie wszystkie wpłacane do kasy państwa pieniądze są traktowane jako publiczne.
Powstaje zatem pytanie do jakiej kategorii należy je zaliczyć? Czy pozostają prywatne, czy tylko "prywatnie" (pod płaszczykiem publicznym) zarządzane? Czy prywatne, przelewane
z prywatnej kieszeni, do "publicznej kieszeni" ministerstwa skarbu czy Rady Nadzorczej?
Miliony Polaków są zatem przymusowo "opodatkowane" abonamentem radiowo-telewizyjnym i wpłacają wyznaczoną kwotę - no właśnie komu? gdzie? Czy wpłacają do budżetu państwa, czy do "kieszeni" członków Rady Nadzorczej Polskiego Radia?
Jeśli tak, to dlaczego zatrudnieni w Polskim Radio pracownicy nie są gratyfikowani zgodnie z zasadą wprost proporcjonalnego wynagradzania do realizowania ustawowych zadań, wypracowanych zysków z reklam, wzrastającego słupka słuchalności itd.?
W jakim państwie i jakiego prawa my żyjemy? Dla kogo stanowionego? Przecież jeśli mamy utrzymywać radio publiczne, w dodatku wedle ustalonych przez państwo(!) kwot, to dlaczego te pieniądze nie są pieniędzmi publicznymi, stanowiącymi udział w budżecie, tym samym poddanymi dyscyplinie wydawania? Jak z odpowiedzi Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych wynika, kwoty z abonamentu, z dobrodziejstwem inwentarza uznane są za pieniądze niepubliczne, z którymi można robić co dusza zapragnie, omijając nie tylko ustawę o finansach publicznych, ale i misję radia publicznego oraz wszystko co krępuje różne idee fixe, różnych magów od psucia tego co przez lata było starannie budowane i stanowiło udział w tworzeniu wysokiej kultury, znaczącej narodową tożsamość.
Szanowny Panie Pośle,
mam nadzieję na Pańskie przychylne poparcie i pomoc w rozwiązywaniu tego gordyjskiego węzła. Załączam kopię listu do Pani Poseł Zyty Gilowskiej, która w imieniu Platformy Obywatelskiej deklaruje konieczność reformy finansów publicznych.
Łączę wyrazy szacunku
Joanna Grochowska
Załącznik:
1. Pismo do Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych z dnia 15.01.2003
2. Pismo do Urzędu Kontroli Skarbowej z dnia 15.01.2003
3. Pismo GRDFP z dnia 19.02.2003, znak: DF-123/RDF-47a/LL/03
4. List do Pani Poseł Zyty Gilowskiej z dnia 17.04.2003
List do pani poseł Zyty Gilowskiej
Joanna Grochowska, 17 kwietnia 2003
Szanowna Pani Poseł!
W załączeniu przesyłam Pani odpowiedź niedawno powołanego Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, Jana Czekaja, którą otrzymałam na przesłane do Niego pismo w sprawie rozliczenia Spółki Skarbu Państwa Polskie Radio SA, za wydatkowanie niebagatelnych kwot na jesienną kampanię (anty)reklamową.
Odpowiedź ta mną wstrząsnęła, bowiem oznacza ona, że wydatkowanie pieniędzy
z opłaty abonamentowej nie podlega jurysdykcji GRDFP, bowiem w świetle cytowanych mi obowiązujących przepisów, nie stanowią one finansów publicznych.
Pojąć trudno, że nawet nie dobrowolne, a przecież przymusowe "opodatkowanie" na rzecz radia i telewizji nie stanowi od momentu wpłaty (w takim razie wpłaty gdzie? Do budżetu państwa, czy do "kieszeni" Ministerstwa Skarbu, czy może Rady Nadzorczej PR?) finansów publicznych, a bliżej niesprecyzowane pieniądze "niczyje", którymi wedle schizofrenicznych decyzji może zarządzać minister skarbu państwa (?) lub zmieniająca się co 3 lata Rada Nadzorcza PR (?).
W obliczu projektów Platformy Obywatelskiej uzdrowienia finansów publicznych,
o których Pani Poseł mówiła, pismo od Pana Jana Czekaja jest doskonałym argumentem za reformą, winną bardzo jednoznacznie określić pojęcie "pieniędzy publicznych".
Powinna ona uwzględniać nie tylko zaliczenie wpłat abonamentowych jako składnika finansów publicznych, ale surowe restrykcje wobec wydatkowania funduszy zarządzanych przez takie gremia jak rady nadzorcze, których uposażenie - w tym wypadku - nie powinno zależeć od przelicznika "sufit razy podłoga", a od realizacji ustawowych zadań, od poziomu słuchalności radia czy zgromadzonych zysków z reklam.
Od ponad dwóch lat wraz z wieloma słuchaczami uczestniczę w proteście przeciw niekorzystnym i skandalicznym zmianom na antenie Programu III PR, programu radia publicznego, które dzięki magom od pseudo-reform zostało spacyfikowane intelektualnie do poziomu kreta na Żuławach.
Od ponad dwóch lat wraz z wieloma słuchaczami uczestniczę w proteście przeciw niekorzystnym i skandalicznym zmianom na antenie Programu III PR, programu radia publicznego, które dzięki magom od pseudo-reform zostało spacyfikowane intelektualnie do poziomu kreta na Żuławach.
I dlaczego mamy płacić "dobrowolnie", ale w istocie przymusowo za lekceważenie Kontytucji, gdzie znajduje się zapis o misji radia publicznego i tym samym nas słuchaczy, te kwoty uiszczającym?
Dlaczego wydając lekką ręką pieniądze szarego obywatela, bez groźby jakiejkolwiek odpowiedzialności za niegospodarność, fundują słuchaczowi w miejsce radia dla inteligencji,
szumofon?
Mam nadzieję nie tylko na zrozumienie i wsparcie, ale i sukces przygotowywanej przez Platformę Obywatelską reformy. Załączam też kopię listu do Pana Posła Jana Rokity.
Łączę wyrazy szacunku
Joanna Grochowska
Załącznik:
1. Pismo do Głównego Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych z dnia 15.01.2003
2. Pismo do Urzędu Kontroli Skarbowej z dnia 15.01.2003
3. Pismo GRDFP z dnia 19.02.2003, znak: DF-123/RDF-47a/LL/03
4. List do Pana Posła Jana Rokity z dnia 17.04.2003
|