|
Czesław Niemen: Pantheon (Dzienniki spod chmury kapelusza...)
Tylko Rock nr 6/7 (czerwiec/lipiec) 2002 - FRAGMENT
(...)
Środa. Piętnasty maja. Bytem gościem w salonie dyskusyjnym
tygodnika "Polityka" w kawiarni Telimena (Krakowskie Przedmieście
w Warszawie). Temat zaanonsowany przez Mirosława Pęczaka miał
wszcząć debatę o masowym guście Polaków. Raczej o masowym bezguściu - mamrotałem sobie w myślach. Mądre wywody prelegentów
m.in. Krzysztofa Zanussiego, zostały skwitowane trafnym
pytaniem naczelnego "Polityki", Jerzego Baczyńskiego - i co? Rzeczywiście! l co...? Eugeniusz Smolar (sprawca zmiany imażu kultowej
Trójki) przekonywał, że Jego dążeniem, jest żeby radio publiczne podzieliło się na specjalistyczne rozgłośnie, nadające do swoich wybranych słuchaczy - swoje specialite de la maison. Trójka odtąd ma stawiać na masową pląsomanię, jakby w Polsce było za mało komercyjnych radiosieczkarni. Przy całej sympatii dla założyciela radia TOK FM
obecnego prezesa PR Pana Smolara mam zgoła odmienny pogląd.
Zarabianie kroci na reklamach już się kończy. Słuchacze, szczególnie
młodzi, i bez reklamy w Trójce, wiedzą, gdzie można nabyć gumę do
żucia lub jakiś pośledni browar. Rzecz w tym, że oni już nie mają od
kogo zdobyć parę zet na owe specjały. Dlatego okupują przyblokowiskowe alejki, hiphoczą swoje "poezje" złorzecząc reklamiarskiemu
światu. A "studenci", którzy zostawili swoich rodziców na wsi (niech
dogorywają na głodowych rentach) też nie mają szans na zakupy
reklamowanych mydełek i past do zębów. To, co wyłudzą od
swoich matek i ojców, wydadzą natychmiast na dyskotekę w mieście.
I jedni, i drudzy nie słuchają żadnego radia... Jak się wyśpią
to pooglądają sobie (emtivi łamane na viva - polska) i od nowa
drzwiami i oknami wyruszą w drogę do "gwiazd", w spocone noce -
może się uda kogoś naciągnąć na napój z Jagód szaleju. Więc wszystkie badania rynku, słuchalności, oglądalności, popularności etc. nie są
warte funta kłaków. Jestem pewny, że skończy się to wszystko marnie.
Przede wszystkim dla pazernych mediamolochów. Niech tylko któryś
z następnych Rządów przestanie udawać, że nie wie, iż reklamodawcy i reklamonadawcy nabijają w butelkę kasę państwową odpisując
sobie od podatku każdą, wziętą z sufitu, sumę swoich "marketingowych wydatków". Minister Finansów powinien poszukać brakujących
środków na policję, wojsko i na całą biedę swojską w przekombinowanych przepisach podatkowych, a nie w kieszeniach oszczędnych
posiadaczy bankowych kont. Najbardziej logiczny, liniowy podatek
(7 - 10% od dochodu) wystarczyłby na wszystko, pod warunkiem
zniesienia ulg i odpisów, z których obecnie korzystają ci, co mają
gdzieś dobro III RR Ale mówimy o gustach mas. No właśnie. Wtedy
rozliczni chciejcy nie zabiegaliby o koncesje na komercyjne radiostacje i telewizje, nie zakładaliby zarobkowych fundacji, ponieważ nie
byłoby z tej działalności złotych żył. Ostaliby się ci, co mają dobry gust
i chcą go przekazywać szerokim masom w celach edukacyjnych.
Wtedy Marek Niedźwiecki, w którego dobry gust nie wątpię, nie musiałby wprowadzać na playlistę Trójki tego co chce "wielki księgowy"
radiowego biura reklamy. A Jan Chojnacki nie nadawałby moich piosenek sprzed 35 lat tylko dlatego, że ów księgowy ubzdurał sobie, że
te z nowej płyty odstraszą młodych miłośników reklam i radio nie zarobi. Więc sprawa finansów i pedagogiki jest pilną sprawą dla naprawy gustu zielonouchych mas. Bez tego nie ma co dyskutować o kulturze. Jaka Jest, pokazuje nam każdy obrazek TV z Polski i ze świata.
l co...? Na razie kadecha, aż nas przywali decha - ot co!
Czesław Niemen
|
|