|
Sformatowani - Tomasz Raczek
Wprost, nr 20 13/19 maja 2002
Jednym z najniebeczpieczniejszych kulturowo zjawisk we współczesnych mediach jest "formatowanie", czyli sprowadzanie formuły stacji radiowej lub telewizyjnej do ściśle określonej, wąskiej recepty programowej, której następnie
dziennikarze muszą się trzymać z niewolniczym posłuszeństwem. Owa recepta zwykle sprowadza się do swoistego samoograniczenia: na przykład Program I Polskiego Radia postanawia, że będzie nadawać wyłącznie polskie piosenki (za czasów PRL też tak
bywało, tylko wtedy nazywało się to
"szlaban na zachodnią muzykę", do
której zresztą nie wiadomo dlaczego
nie zaliczano piosenek francuskich
ani włoskich, więc w sumie tamten
szlaban był bardziej liberalny niż
obecne formatowanie). Albo Radio
Kolor, które uległo "przeformatowaniu" i teraz będzie w nim można usłyszeć wyłącznie muzykę z lat 80. i 90.,
a zatem żadnych nowości z list przebojów. Zapewne twórcy tej koncepcji przeczytali w zachodniej prasie, że
nadchodzi moda retro na lata 80., co
ma być odtrutką na popową, pozbawioną charakteru magmę współczesnej kultury, i próbują wyprzedzić
konkurencję w proponowaniu tego,
co wkrótce będzie na fali. Z kolei Radio Zet sformatowało się pod kątem
Edyty Górniak i uznało, że jego słuchaczom powinny się podobać wyłącznie te przeboje, które zdążyła nagrać
zanim "oddała swój głos na RMF
FM". Czyli w kwestii Edyty Górniak
zbliżyło się nieco do formatu nowego Radia Kolor...
W telewizji powstają co prawda nowe kanały, ale czytanie ich codziennych programów może zaprowadzić do
psychiatry: panie doktorze, mam deja
vu, ciągle mi się wydaje, że to już było... Serce mi się ściska, gdy czytam taki repertuar: o 13.00 serial (odcinek
56), o 14.00 inny serial (odcinek 33),
o 15.00 jeszcze inny serial, ale też amerykański jak oba poprzednie (odcinek
71). A na okrasę wieczorem trzy quizy,
za to bardzo podobne do siebie...
Formatowame to nic innego jak ograniczenie. Ba, może nawet cenzura! To co, że niepolityczna? Cenzura kreatywności twórców oraz naszych gustów i upododobań. Ci, którzy stosują tę metodę powiedzą mi zaraz, że takie rozwiązania są wynikiem badań marketingowych, że poprawiają oglądalność i słuchalność, że odbiorcy są zadowoleni, a reklami dawcy jeszcze bardziej, bo łatwiej i dotrzeć do określonych grup klientów. I pewnie będą mieli rację. Ja jednak patrzę na to z ludzkiego, nie handlowego punktu widzenia, i widzę, że przez formatowanie świat, w którym żyjemy, staje się nudny i coraz bardziej pozbawiony wyrazu. Z horyzontu naszych sympatii znikają ludzie najbardziej twórczy i oryginalni, którzy nie mieszczą się w żadnym formacie. Kłopoty Wojciecha Manna w "przeformatowanej" komercyjnie Trójce (najkrócej mówiąc, ma ona teraz konkurować z RMFFM i Radiem Zet) są nie tylko najbardziej bolesne, ale też szczególnie symptomatyczne.
Na razie w wypadku
Manna udało się ominąć pułapkę i znaleziono mu miejsce na antenie, ale prawda
jest taka, że to
wyłom w zasadzie i wyjątek
potwierdzający
regułę: osobowość, oryginalność, wszechstronność, własny styl są dzisiaj
wadami, a nie zaletami dla ludzi chcących pracować w sformatowanych stacjach. W mediach nadeszły czasy identycznym hamburgerów i najlepsi okazują się i ktorzv idealnie mieszczą się w bułce. Kto wystaje, tego się obcina. Grymasy
w rodzaju apetytu na krwisty befsztyk
nie są w modzie.
A ja właśnie w sprawie tych grymasów. Ja, widz i słuchacz jeszcze nie
zhamburgeryzowany, czyli nie sformatowany, zwracam uwagę, że tak pomyślane media tępią nie tylko osobowości
wśród dziennikarzy i DJ-ów. One zabijają osobowość w nas! Odzwyczajają
nas od naturalnej potrzeby rozmaitości, konfrontowania różnych gustów,
stylów, punktów widzenia. Uniformizują. Czynią z nas idealnych odbiorców reklam puszczanych między
piosenkami i serialami. Wmawiają nam pospolite, jednakowe
upodobania, a potem handlują
nimi i sprzedają nas reklamodawcom. Mamy tylu a tylu słuchaczy, głównie z wielkich miast,
w wieku 15-35 lat, z aspiracjami, dobrze zarabiających...
Tymi słowami nas sprzedają! A my, potulne barany, gadamy potem głupoty, że podoba nam się, iż
w tym kanale puszczają
same polskie piosenki
albo same niepolskie, albo same stare, albo same nowe, albo tylko te
Edyty Górniak, gdy była
zakochana we właściwych osobach.
Nie dajmy się formatować. Okazujmy zniecierpliwienie, gdy jesteśmy
znudzeni. Nie czujmy się
komfortowo, stwierdzając, że nasze gusty są
identyczne z gustami innych ludzi. Szukajmy w mediach
Mannów i pozwólmy, by to oni,
a nie komputer,
wybierali piosenki nadawane w
ich programach.
A w telewizji... najlepiej nieoglądać. Naciski (jąjmy niczego, co ma zbyt wiele odcinków. Szkoda życia na memłanie tych samych, zużytych od częstego używania emocji.
Tomasz Raczek
|
|