Tu i ówdzie pojawiają się głosy będące po prostu głośno wypowiadanymi opiniami, że to już najwyższy czas, by świat cywilizowany zrobił porządek z narodowo-socjalistycznymi dzikusami. Równolegle, jak to w nauce, wraz z tym zjawiskiem pojawiły się różne opinie. Zwróćmy uwagę na tęz nich, której ustami naukowcy powiadają, że może i słuszność jest w tym postulacie zawarta, jednak owe głosy, które ją artykułują rozlegają się coraz ciszej. I tu pojawiły się dwa obozy: absolutonewtonowców i względnonewtonowców. Powstały z tego bowiem dwie teorie (istnieje teoria, że nauka jest zbiorem teorii, więc zachowajmy spokój). Głosy cichną w sensie absolutnym – bezwzględnym, czyli po prostu ich wartość wyrażana w odpowiednich jednostkach stale się obniża (nawet jeśli są to jednostki wyrażające różnicę między poziomami hałasu, to w tym przypadku chodzi o różnicę między poziomem głosu a ciszą mniej lub bardziej absolutną, tudzież stałym, uznanym za ciszę, szumem lub szmerem) – to pierwsza teoria. Druga powiada (sic!), że one co prawda cichną, ale właśnie względem innego hałasu będącego układem odniesienia. On ma tyle wspólnego ze wzmiankowanym szumem lub szmerem, że zostaje uznany właśnie za głos (przypadek szczególny układu) odniesienia. Różni się jednak odeń tym, że sam jest zmienny. I to nie tyle głosy, o których mówimy, że cichną, tracą na mocy, lecz raczej na mocy zyskuje ów głos odniesienia. Czyli chodzi w tym wszystkim o to, że głosy milkną w zagłuszających je opiniach, które niosą treść mniej więcej taką: może i trzeba chronić świat przed dzikimi zapędami, ale zazwyczaj – gdy już do aktów obrony dochodzi – dokonuje się tego metodami dzikimi, jak konflikty zbrojne, incydentalna przemoc, lub inne pośrednie. W ten sposób w imię cywilizowanych wartości dokonuje się obrona niecywilizowanych zapędów.