Sytuacja jest coraz bardziej napięta. Ruchy ideologiczne coraz bardziej rozpierają się nie tyle łokciami, co przemocą emocjonalną. Nikt nie jest bez winy, to prawda, bo ideologia zawsze kuszącą jest, jak każda ścieżka na skróty. Wiemy jednak, że nie myli się tylko ten, kto nic nie robi. Przynajmniej jeśli chodzi o ludzi. Takich jak my.
Świat jest coraz bardziej napięty. Niezadowolenie społeczne powoduje gorycz, a ta skłania do kolejnych ruchów. Zdesperowani obywatele przekroczą prawo, bo sprawiedliwość być musi. Prawo jest niczym i na tym w gruncie rzeczy budują już nawet prawnicy. Budują nie tylko swoje kariery, ale też interes partyjny. Można przypuścić, że to już – wybaczcie Państwo kolokwializm – przegięcie. Tylko czy nie jest prawdą, że kto przegina w rzeczach małych, przegnie też i w wielkich?
Jest jeszcze kwestia rozgoryczenia ludzi szlachetnych, którym świadomość zmarnowania słów i idei nie pozwala zaznać spokoju.
W tym wszystkim powracająca kwestia nie do końca udanych reform szkolnictwa, emerytur, administracji uderza tym bardziej, że chwalą ci, którzy krytykowali, a miażdżą ci, którzy tworzyli. Mamy do czynienia z brakiem wiarygodnych argumentów i z brakiem polityków w ogóle. Trwa rewolucyjka na niwie lokalnej, której charakter jak zwykle w takich przypadkach podłym jest, ale rewolucja światowa i tak ją zmiecie z powierzchni globu.
Faszysta nie pokona socjalisty. Socjalista nie zwycięży faszysty. Mogą co najwyżej świat podpalić.