OŚWIADCZENIE
W SPRAWIE AKTUALNEJ SYTUACJI W TRÓJCE
W związku z zamieszaniem wokół radiowej Trójki i swego rodzaju
wzmożonym zainteresowaniem szanownych Czytelników naszym archiwum
protestu "Łapy Precz Od Tójki" (2001-2003), oświadczamy,
że jesteśmy za jak najszybszym odwołaniem Jacka Sobali. Uważamy,
że Trójką, ani jakimkolwiek innym programem Radia Publicznego,
nie może kierować ktoś, kto wsławił się zniszczeniem jednego z
tych programów - w tym przypadku Radia Bis. Zaznaczamy przy tym,
że wcale nie tęsknimy za panią Magdaleną Jethon, która w atmosferze
sztucznie wywołanego skandalu zastąpiła Krzysztofa Skowrońskiego.
Kiedy objęła stanowisko, ostentacyjnie wyłączyliśmy Trójkę i już
do niej nie wróciliśmy. Przypominamy, że to Krzysztof Skowroński
jest tą osobą, która Trójce po latach destrukcji przywracać zaczęła
normalność (najwyraźniej wbrew pani Jethon, skoro wtedy ostentacyjnie
odeszła). Odnosimy nieodparte wrażenie, że tym właśnie różnimy
się od Gazety Wyborczej.
3 marca 2010,
redakcja Podziemnego Pisma Tajniak
PS (4 marca 2010) - Nie autoryzujemy i nie identyfikujemy się
w żaden sposób z żadnymi zorganizowanymi akcjami
nawiązującymi do nazwy naszego protestu "Łapy Precz Od Trójki",
choć spoglądamy na nie z sympatią. Stanowczo odcinamy się jednak
od tego typu akcji organizowanych w obronie pani Magdaleny Jethon,
a nie Trójki samej w sobie.
----------
----------
----------
Protest "Łapy precz od Trójki" trwał w latach 2001-2003,
potem był jeszcze kontynuowany przez środowiska protestujące (a
przez Tajniaka jak najbardziej popierany) przez kilka lat - właściwie
aż do roku 2006, kiedy to dyrektorem w Trójce został Krzysztof
Skowroński. Jako że zaczął Trójce przywracać normalność, ostatecznie
zakończyliśmy działania protestowe, udzieliliśmy kredytu zaufania,
a misję uznaliśmy za wykonaną. Trójka rzeczywiście stanęła na
nogi tak pod względem poziomu treści i formy, jak i w przeliczeniu
na osławione przez nieudolną ekipę Eugeniusza Smolara słupki słuchalności
- tak wysokiej słuchalności w tym wieku Trójka jeszcze nie miała.
Szkoda oczywiście, że nie udało się przywrócić w Trójce audycji
kontynuującej tradycję "3 Fali" czy wcześniejszego "Brumu",
bo to właśnie ich zniknięcie z anteny zdenerwowało nas ostatecznie
i przyczyniło się do rozpoczęcia protestu w lutym 2001 roku. Ale
wszystko inne pod rządami Krzysztofa Skowrońskiego zdawało się
iść w dobrym kierunku. Nawet Trzeciej Fali tu i ówdzie powoli
zaczynaliśmy dostrzegać delikatne przebłyski ("Słoneczne
reggae", "Ładne kwiatki", audycje pana Owczarka,
koncerty polskich zespołów alternatywnych w klasycznym tego słowa
znaczeniu, trochę zajeżdżająca kryptoreklamą innych festiwali
ale jednak promocja festiwalu w Jarocinie, niedawne zaproszenie
do audycji Jerzego Owsiaka, który mógł wspominać początku WOŚP
w Trójce, audycja panów Waglewskich). Zauważyliśmy wśród znajomych,
że oni także powoli, acz systematycznie, do odradzającej się Trójki
zaczynają się przekonywać. Że oto znów zaczyna się w dobrym tego
słowa znaczeniu moda na słuchanie Trójki.
25 lutego 2009 wstrząsnęła nami wiadomość o zdjęciu w trybie
przyspieszonym pana Krzysztofa Skowrońskiego ze stanowiska dyrektora
Trójki. W jego miejsce szybko - zgodnie z naszymi zapowiedziami
z października 2007 - powołano jego polemistkę, zwolenniczkę
smolarowo-laskowskich "reform", Magdalenę Jethon.
Szybko rozpisały się na ten temat media. Choć one pisały już
parę dni, czasem tygodni, wcześniej. Wyborcza prowadziła nagonkę,
choć wyróżniał się tam na plus głos Dominiki Wielowieyskiej Nie
wyrzucać Skowrońskiego z Trójki.
W okolicach 20 lutego Gazeta Wyborcza napisała jakże sensacyjny
artykuł z doniesieniem o nieprawidłowościach finansowych (nie
o żadnym przestępstwie, lecz nieprawidłowościach formalnych),
które wynikły na skutek niezależnego audytu. Sprawa miała zostać
wyjaśniona i w razie jakiejś winy Krzysztofa Skowrońskiego, p.o.
prezesa Polskiego Radia, niejaki Robert Wijas, ogłosił, że zmieni
dyrekcję w Trójce.
Sam Krzysztof Skowroński zaprzeczał, jakoby miał coś przeskrobać,
sprawa czekała więc na wyjaśnienie. Jednak się nie doczekała.
Mimo iż Rzeczpospolita opublikowała list
otwarty w obronie dyrektora Trójki, podpisanego przez szerokie
spektrum osobistości z prawa i lewa, nagle p.o. Wijas Krzysztofa
Skowrońskiego odwołał. Może się przestraszył, że doniesienia o
rzekomych nieprawidłowościach jakoś wyglądają nam na grubymi nićmi
szytą prowokację, a że zaczęto głośno mówić o sukcesach Krzysztofa
Skowrońskiego, najwyraźniej wpadł w panikę i zadziałał nerwowo.
W międzyczasie na list otwarty poczuła się w obowiązku odpowiedzieć
Gazeta
Wyborcza, nie kwestionując przy tym zupełnie dorobku Krzysztofa
Skowrońskiego. Pisząc, że chodzi jej tylko o audyt. O nic więcej.
Nic a nic. Sugerując, że ludzie bronią dyrektora Trójki na oślep.
Bo przecież chodzi jedynie o ów audyt. O nic więcej. Nic a nic.
Jednak widać gołym okiem, że chodzić musi o coś zupełnie innego,
skoro p.o. Wijasa wcale żadne wyjaśnienia nie interesują. Gazecie
Wyborczej nie pozostało nic innego, jak za argumentu użyć ironii
- skoro brak merytoryki. Stąd artykuły sugerujące istnienie spiskowej
teorii oraz wyśmiewające
larum, jakie podniosły inne pisma. To straszne, mimo wielu
lat odporności na legendy ludowe, zaczynamy się utwierdzać się
w podejrzeniu, że ta gazeta jest rzeczywiście, jak wieść gminna
niesie, zupełnie wybiórcza.
Artykuły się posypały jeden za drugim. Poniżej podajemy odpowiednie
linki. Z artykułów wyłania nam się obraz, o którym właśnie napisaliśmy
w dziale Co
u nas. Dlatego że właśnie nam się on wyłania.
4 marca 2009:
Dziennikarze Wyborczej przestali powoływać się na wydumany audyt.
Teraz już wprost przyznają, że chodzi o politykę. Automatycznie
wychodzi więc na to, że wcześniej zwyczajnie kłamali. Ale co z
p.o. prezesa Wijasem, który przecież na audyt się powoływał? Zostanie
odwołany? Sprawa
Skowrońskiego: Honor czy honorarium? - Paweł Wroński, Gazeta
Wyborcza Być
cynglem "Wyborczej" - Piotr Gursztyn, Dziennik "Gazeta"
z palcem na cynglu - Piotr Semka, Rzeczpospolita
A tak swoją drogą... skoro Gazeta Wyborcza powołała
się na nas, gdy było jej wygodnie, powoła się na nas i teraz?
Hej, koleżanki i koledzy po fachu, co z waszą rzetelnością dziennikarską?